Środy z historią: Ćwierćfinaliści
Dawid Kort podchodzi do piłki ustawionej na jedenastym metrze. Wszystkie oczy skupione na byłym piłkarzu Bytovii. Ostatni wydech powietrza i uderzenie. Broni Andrzej Witan. Jest 3:2 dla Pogoni. Golkiper “Czarnych Wilków” broni jeszcze jeden rzut karny, jego koledzy wykorzystują jedenastki i możemy świętować awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Po raz drugi z rzędu. Zapraszamy na kolejny odcinek cyklu: “Środy z historią”.
Po pamiętnym meczu z Polonią Bytom i awansie do 1/8 finału Pucharu Polski w 2009 roku bytowscy kibice musieli poczekać kilka lat na poprawę tego sukcesu. Doszło do tego w sezonie 2016/17. W pierwszej rundzie Drutex-Bytovia zmierzyła się z Błękitnymi Stargard. Zawodnicy prowadzeni wówczas przez Tomasza Kafarskiego pokonali przeciwnika 2:1, po trafieniach Łukasza Wróbla z rzutu karnego i Artura Formeli. Ta rywalizacja to była jednak dopiero przystawka przed daniem głównym, które czekało na nas w kolejnych rundach Pucharu Polski.
Najpierw w 1/16 finału losowanie przydzieliło nam ekstraklasowe Zagłębie Lubin. Po jedynej bramce zdobytej przez Jakuba Bąka mogliśmy świętować awans do kolejnej fazy rozgrywek. Mecz 1/8 finału ze Śląskiem Wrocław był jednak rywalizacją, która na zawsze zapadła w pamięci bytowskich fanów.

– Puchar rządzi się swoimi prawami. W spotkaniach pucharowych nie ma znaczenia, że ktoś gra wyżej, czy niż niżej. W meczu ze Śląskiem dodatkowych emocji dodawało to, że mecz był transmitowany w telewizji. Może dla zawodników, którzy na co dzień grają w ekstraklasie, to jest norma, ale dla nas to zawsze było coś szczególnego i chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony. W tym meczu strzeliłem gola z rzutu karnego. Nie odczuwałem jednak jakiejś dużej presji przed strzałem. Zawsze do jedenastek podchodziłem na spokojnie – mówi były wieloletni kapitan Bytovii Łukasz Wróbel.
W 1/4 finału czekała nas rywalizacja z Arką Gdynia. Mecze z trójmiejskimi zespołami zawsze budziły w Bytowie dodatkowe emocje, tak było również w przypadku starcia z żółto-niebieskimi. Pierwszy mecz zakończył się wynikiem 2:1 po golach Janusza Surdykowskiego i Jakuba Bąka. W końcówce gola dla gdynian zdobył Paweł Abbot, jak się później okazało, to trafienie było kluczowe w awansie “Arkowców” do półfinału.
– Bardzo lubię grać z Arką, bo jest to jeden z przeciwników, który najprościej mówiąc leży mi i drużynom, w których gram. Wtedy w pucharze wygraliśmy u siebie 2:1, gdzie stracona bramka była tylko i wyłącznie dziełem przypadku oraz naszego pecha – opowiada o starciu z biało-zielonymi Krzysztof Bąk.
Rewanż rozgrywaliśmy w Gdyni. Wydawało się, że skromna zaliczka z pierwszego meczu pozwoli na spokój w drugim spotkaniu. Wydaje się jednak, że ta bramka przewagi spowodowała, że zawodnicy Tomasza Kafarskiego za wszelką cenę chcieli utrzymać bezbramkowy remis. Niestety dla “Czarnych Wilków” nie udało się tego zrobić i awansować do półfinału. Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem do bramki trafił Dominik Hofbauer, który pogrzebał marzenia czarno-biało-czerwonych na sprawienie ogromnej sensacji.
– Dla nas ta przygoda z Pucharem Polski, która osiągnęła fazę historyczną, skończyła się dzisiaj. Wydawało się, że graliśmy perfekcyjnie w obronie, ale tej perfekcji zabrakło przy z pozoru mało groźnej sytuacji – mówił na pomeczowej konferencji Tomasz Kafarski. Wydawało się, że na powtórzenie takiego sukcesu przyjdzie nam trochę poczekać. Bytovia jednak już w kolejnym sezonie pokazała, że lubi puchary i wyrównała osiągnięcie ekipy prowadzonej przez Kafarskiego.


Bytovia wygrała 5:4 i po raz drugi z rzędu awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski. Tym razem los przydzielił nam jednak zdecydowanie bardziej wymagającego rywala – ówczesnego mistrza kraju Legię Warszawa. Kolejna kiedyś nieprawdopodobna sytuacja stała się rzeczywistością. Znów mistrz Polski zawitał na Mickiewicza 13. Pierwszym mecz z Legią zakończył się wynikiem 3:1, a jedyną bramkę dla “Czarnych Wilków” zdobył Michał Szewczyk. Tym jednak, co najbardziej zapadło w pamięci wielu osób była… awaria oświetlenia. Przez osiemnaście minut stadion w Bytowie oświetlały jedynie bandy LED.

Dwa razy z rzędu czarno-biało-czerwoni awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski. Raz pod wodzą Tomasza Kafarskiego, za drugim razem z Adrianem Stawskim na ławce trenerskiej. Oba sezony dostarczyły kibicom niemałych emocji i pokazały, że Bytovia potrafi walczyć nawet z zespołami z ekstraklasy. Stadion przy Mickiewicza 13 był już areną pięknych i obfitujących w emocje zmagań. “Czarne Wilki” natomiast nieraz potrafiły ugryźć teoretycznie dużo lepszych rywali. Miejmy nadzieję, że już wkrótce kolejny raz będziemy mogli przeżywać w Bytowie wielkie piłkarskie emocje.