Złota żona
Druga zmiana. Iga Baumgart-Witan po fantastycznym finiszu wychodzi na prowadzenie i przekazuje pałeczkę Patrycji Wyciszkiewicz. Polki utrzymują pierwszą pozycję do końca i sięgają po złoty medal mistrzostw europy w Berlinie w sztafecie 4×400 m. W telewizji ten bieg ogląda mąż Igi – Andrzej, który cztery godziny wcześniej strzegł bramki Bytovii w meczu ze Stalą Mielec.
– Poznaliśmy się na studiach sportowych na WSG w Bydgoszczy. Wcześniej widywaliśmy się na stadionie Zawiszy i tak zaczęła się nasza znajomość – wspomina początki relacji z Igą Andrzej. Na przyjaźni się jednak nie skończyło. Para zaręczyła się, a 25 grudnia poprzedniego roku wzięła ślub w kościele w podbygoskim Koronowie.
Oboje są zawodowymi sportowcami. Nie zawsze jednak ich plany treningowe, mecze czy zawody pozwalają na to, aby na żywo obejrzeć występ współmałżonka. – Staramy się być jak najczęściej, ale wiadomo, że nie zawsze może się to udać. W Bytowie Iga była na dwóch czy trzech meczach. Oglądała m.in. mecz z Pogonią Szczecin w Pucharze Polski. Teraz będzie miała wolne, to może przyjedzie – mówi Witan.
W tej sportowej parze bardziej znana jest Iga. Szczególnie dzięki ostatnim sukcesom. Jej mężowi to jednak nie przeszkadza. Cały czas stara się wspierać ukochaną. – Żona jest zdecydowanie sławniejsza i nie ma co z tym polemizować. Oboje gramy do jednej bramki. To, co każde z nas osiąga indywidualnie, później przełoży się na nasz wspólny sukces. Motywujemy się nawzajem. Musimy sobie pomagać, a nie ze sobą rywalizować – dodaje.
W sobotę Andrzej był osobą, która najmocniej trzymała kciuki za udany występ Igi. Emocje były ogromne. – Również przy biegu indywidualnym, w którym Iga pobiła swój rekord życiowy i zajęła piąte miejsce, co jest sporym sukcesem. Jeszcze większe emocje przyszły na sztafecie, bo martwiłem się, czy zdąży z wypoczynkiem. Zdążyła, pobiegła super i wspólnie wygrały – opowiada dumny z osiągnięcia żony bramkarz Bytovii.
Na cztery godziny przed występem Igi golkiper “Czarnych Wilków” zagrał w meczu ze Stalą Mielec. – Starałem się myśleć wyłącznie o meczu, bo wiedziałem, że bieg jest dopiero za dwie godziny, także miałem spokojną i czystą głowę. Byłem skoncentrowany tylko na meczu – mówi z uśmiechem.
Andrzejowi i Idze życzymy jeszcze wielu okazji do wspólnego świętowania sukcesów!