Środy z historią: Zielono nam
Graliście kiedyś na boisku, na którym było więcej piasku niż trawy? Jeśli tak, to wyobraźcie sobie, że na początku XXI wieku w takich warunkach swoje mecze rozgrywała Bytovia. Przez lata nasz stadion przeszedł wiele zmian, które doprowadziły go do obecnego stanu. Zapraszamy na kolejny odcinek “Środy z historią”.

Piłkarze wrócili na piaszczyste boczne boisko. Gra na nowej trawie była znowu zakazana. Ogrodnictwo to ostatnia rzecz, na której się znam, jednak wiem, że trawa potrzebuje wody, wody i jeszcze raz wody, a do tego nawóz, napowietrzanie, koszenie i wałowanie. Z tymi czynnościami często były problemy. W zasadzie to było zarzewie wiecznego konfliktu na linii klub – MOSiR. Gdy piłkarze wrócili na trawę zastali ją zagrzybioną z wypalonymi plackami…
Po latach dowiedzieliśmy się, dlaczego obawiano się wałowania ciężkim sprzętem. Pod boiskiem biegła kanalizacja. Była pokryta deskami a na nich piasek i murawa. Później podczas treningu jeden z zawodników biegnąc, wpadł do… dziury. Woda podmyła grunt, deski zgniły i mogło się to skończyć tragicznie. Dół zasypano, bo zbliżał się mecz. Dopiero później dokonano prawdziwej renowacji murawy.
Wróćmy jednak do początku XXI wieku. Były problemy z wodą. Po prostu program oszczędności H2O na obiekcie… Dochodziło więc do tego, że prosiliśmy straż pożarną o zalewanie boiska wodą. W 2005 roku rozebrano część drewnianych ławek w miejscu, gdzie dzisiaj jest trybuna VIP. Krzysztof Sławski (był prezesem w rundzie wiosennej) – załatwił – o ile dobrze pamiętam coś około 200 krzesełek. Trochę to trwało, zanim nauczono się montować kołki w starym betonie.
Na jedno można było za to zawsze liczyć – krawężniki regularnie były malowane na biało! A skoro już jesteśmy przy krawężnikach, to delegaci PZPN-u kazali zlikwidować te, które dzieliły bieżnię od boiska. Mogły być niebezpieczne. Okazało się, że nie było sprzętu na ścięcie twardych poniemieckich krawężników. Ich demontaż w tamtych czasach był niemożliwy. Wiązałoby się to z poważnymi inwestycjami, a przypomnijmy sobie, że nie było pieniędzy nawet na wodę…

W 2009 roku zrealizowało się nasze marzenie. Blisko 7 lat wcześniej po raz pierwszy mieliśmy okazję zagrać sparingi na sztucznej murawie. Po raz pierwszy na obiekcie Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Na początku uważano to, za coś niemożliwego, tym bardziej że odwlekana decyzja o budowie sprawiła, że mierzyliśmy się z nowymi cenami.
Wartość takich inwestycji w dwa/trzy lata wzrosła dziesięciokrotnie. Producenci “wyczuli” potrzebę na Orliki i to wykorzystywali. W Bytowie, gdy już ruszyły procedury, naciskaliśmy, aby było to pełnowymiarowe boisko. Dawniej miało minimalną długość. Aby dopuścić boisko do ligowych potrzeb, trzeba było je wydłużyć, a do tego należało zebrać niezły kawałek skarpy.

W 2009 roku miało miejsce jeszcze inne wydarzenie, które wielokrotnie wspominamy – budowa dodatkowych trybun na mecz Drutex-Bytovia – Wisła Kraków. To wydarzenie bez precedensu. Postępy przygotowań do meczu osobiście doglądał finansujący je prezes Drutex SA Leszek Gierszewski. Z mojej perspektywy jako ówczesnego prezesa klubu wiedziałem, że mieliśmy do czynienia z historycznym doświadczeniem. Przez dwa tygodnie “latałem” z Kuriera do Druteksu i na stadion i tak w kółko, a wieczory spędzałem przed monitorem, projektując kolejne banery. Udekorowaliśmy nimi całe miasto. Starcie z “Białą Gwiazd” to jednak historia na inną opowieść
Bogdan Adamczyk
Foto: Alicja Zaborowska, Bogdan Adamczyk.