Środy z historią: Puchar im. Kazimierza Marciniaka

Kazimierz Marciniak to legenda lokalnego sportu. Wychowawca kilku pokoleń bytowskich piłkarzy niestety już od wielu lat spogląda na nas z góry. Na przełomie wieków na stadionie przy Mickiewicza 13 rozrywano memoriał poświęcony jego pamięci. Dzisiaj zabierzemy Was w podróż do roku 2002, kiedy o puchar im. Kazimierza Marciniaka mierzyły się Bytovia i Lechia.

Pomysł na rozgrywanie pucharu imienia byłego wieloletniego działacza bytowskiego klubu zrodził się w połowie lat 90. Pierwsza edycja odbyła się w lipcu 1996 roku. Wówczas do turnieju przystąpiły trzy zespoły. Bytovia jako organizator, Kaszubia II Kościerzyna oraz co ciekawe Polonia Wilno (zespół występujący wtedy w II lidze litewskiej). To właśnie zespół zza naszej wschodniej granicy sięgnął po pierwszy puchar im. Marciniaka.

W kolejnych latach odbyły się jeszcze trzy kolejne edycje turnieju. “Czarne Wilki” jednak tylko raz zajęły w nim 1. miejsce. Było to w 2001 roku, gdy w finale pokonały Orkana Gostkowo 2:1. Po kilku latach oczekiwań w czwartej edycji turnieju gospodarze w końcu stanęli na najwyższym stopniu podium. Jak pisał wówczas Bogdan Adamczyk w informatorze dla kibiców bytowskiego klubu: “puchar po raz pierwszy trafił we właściwe ręce – kapitana Bytovii”.

Takimi plakatami zapraszano kibiców do przyjścia na stadion.

Rok później do Bytowa przyjechała Lechia Gdańsk. Piątą edycję ograniczono wyłącznie do jednego meczu, w którym Bytovia rywalizowała właśnie z biało-zielonymi. Gdańszczanie mierzyli się wówczas ze sporymi problemami. Po różnego rodzaju przekształceniach i fuzjach w latach 90. w sezonie 2001/02 zespół wystartował w Klasie A i od razu wywalczył awans do ligi okręgowej. W lipcu 2002 roku zmierzyły się więc ze sobą zespoły, które nadchodzące rozgrywki miały rozpocząć w okręgówce. Z tą tylko różnicą, że Bytovia miała wystąpić w grupie słupskiej, Lechia natomiast oczywiście w gdańskiej.

Okoliczności spotkania obu ekip były wyjątkowe. Po piętnastomiesięcznej przerwie piłkarze wybiegli na odnowioną płytę główną boiska w Bytowie. Przed meczem nastąpiło uroczyste przecięcie wstęgi przez władze miasta i otwarcie boiska. Nowej murawy mogła pozazdrościć nam niejedna ekipa na Pomorzu, a pewnie i w Polsce. Jej renowacja kosztowała wówczas 16 tysięcy złotych.

– Mecz odbył się z okazji otwarcia nowej murawy. Ja bardzo chciałem, aby przyjechała Lechia Gdańsk, dlatego wspólnie z Jurkiem Saldatem to załatwiliśmy. Dla kibiców było to prawdziwe święto, bo na trybunach był komplet widzów. Przyjechali również kibice biało-zielonych, wywieszając kilka swoich flag. Po meczu było ognisko i impreza z kibicami – wspomina Bogdan Adamczyk.

Wycinek z “Kuriera Bytowskiego” prezentujący skład Bytovii.

W ciepłe niedzielne wczesne popołudnie 21 lipca 2002 roku mieszkańcy naszego miasta mogli więc usiąść na trybunach i podziwiać poczynania zawodników na świeżo oddanej do użytku nawierzchni. Nowe komfortowe warunki do gry w piłkę bardziej sprzyjały Lechii. Goście pokonali Bytovię aż 6:2. Prawdziwy festiwal strzelecki urządził sobie wówczas Bartłomiej Stolc, który był autorem trzech trafień dla biało-zielonych. Bramki gdańskiego zespołu w tym meczu strzegł Mateusz Bąk, który wówczas był na początku swojej piłkarskiej kariery. Dzisiaj jest jedną z legend Lechii. W biało-zielonej koszulce z przerwami występował do sezonu 2016/17. W jej barwach zaliczył 83 mecze w Ekstraklasie. W meczu z Bytovią w pucharze im. Kazimierza Marciniaka skapitulował jednak dwukrotnie. Dla “Czarnych Wilków” gole zdobyli wówczas Ryszard Mądzelewski oraz Mirosław Domaszk z rzutu karnego.

– Lechia, mimo że grała wtedy na tym samym poziomie rozgrywkowym, co my, to był to nadal bardzo silny zespół. Świadczą o tym późniejsze awanse z roku na rok od A klasy bodajże do II ligi. My po ponad rocznej grze na “saharze” [boisko boczne – przyp. red.] wyszliśmy na jedno z najlepszych boisk w województwie. To był mecz typowo towarzyski, ale Lechia w tym czasie była od nas co najmniej o klasę lepsza, choć i my też mieliśmy niezły skład – wspomina Miłosz Augustynowicz, który wystąpił w wyjściowej jedenastce Bytovii w starciu z biało-zielonymi.

Po meczu piłkarze, sędziowie i działacze stanęli do pamiątkowego zdjęcia.

Mimo że Lechia okazała się zdecydowanie lepsza w ciągu 90 minut, to w rozegranej po meczu serii rzutów karnych skuteczniejsi byli piłkarze z Bytowa, którzy pokonali gości 5:4. Trofeum powędrowało jednak oczywiście w ręce zawodników Lechii. Spotkanie z lipca 2002 roku, jak się później okazało, było już jednym z ostatnich tchnień idei rozgrywania meczów o puchar im. Kazimierza Marciniaka.

W kolejnych latach zorganizowano jeszcze trzy edycje turnieju. W 2004 roku puchar był małym debiutem trenera Waldemara Walkusza w Drutex-Bytovii. – Była ulewa i powódź, zalało cale miasto. Stadion też zalało i pamiętam jak dziś, że drużyna po meczu rzuciła się na klatach po wodzie. Waldek zrobił to samo – mówi Adamczyk i dodaje: – W 2005 roku nie było zainteresowania pucharem. W zasadzie tylko Rafał Łuczak i ja coś chcieliśmy zrobić. Zaprosiliśmy więc juniorów i odbył się turniej z ich udziałem. Brakowało pieniędzy na nagrody i obiady. Wówczas ani rodzina Marciniaków, ani ówczesne władze miejskie, ani co było smutne, nie było większego zainteresowania ze strony władz klubu. Wszyscy żyli przygotowaniami do IV ligi.

Później rozgrywek już nigdy nie reaktywowano. Coraz trudniej było wkomponować się w plany letnich przygotowań bytowskiego klubu i zainteresować organizacją władze klubowe i miejskie. Turniej przeszedł do historii. Na pucharze osiadł kurz i pozostały po nim jedynie odległe wspomnienia.

Foto: Kurier Bytowski.