Środy z historią: Bytovia za dolara

Połowa lat dziewięćdziesiątych. Na bytowskich ulicach dominują duże fiaty i maluchy. Bytovia osiąga największy sukces w ówczesnej historii klubu – awans do III ligi. Informacja, że Amerykanie chcą zainwestować w nasz zespół, elektryzuje lokalną społeczność. Problem w tym, że wspomniani inwestorzy, to bardziej Polacy ze Stanów, a ich wielkie plany komplikuje starcie z rzeczywistością i nienajlepsze wyniki beniaminka z Bytowa.

W lipcu 1994 r. prosto ze Stanów do Bytowa dotarł faks z propozycją kupna Bytovii.

Lipiec 1994 roku. Do klubu dociera faks prosto z USA, w którym trzech wspólników na co dzień mieszkających za oceanem planuje przejąć klub za symbolicznego dolara i wpompować w niego pół miliarda w ówczesnej walucie, co w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze daje około 50 tysięcy złotych. Umowa miała obowiązywać przez trzy lata, po tym czasie miasto mogło ponownie przejąć klub również za dolara. Władze miejskie miały udostępnić stadion i wszystkie potrzebne urządzenia. Wpływy z biletów miały być dzielone po połowie. Propozycja wydawała się idealna dla beniaminka, który potrzebował sporych funduszy, aby występować na trzecim poziomie rozgrywkowym w kraju.

W lokalnych gazetach zaczęły pojawiać się artykuły o inwestorach z Wisconsin, którzy planują kupno III-ligowej Bytovii. Za tym przedsięwzięciem stali amerykanie polskiego pochodzenia Cassey i Frank Janiszewski oraz Thomas J. Sobierajski. Głównie jednak w całą akcję zaangażował się ten ostatni, który kilka miesięcy wcześniej został dyrektorem FCPK Bytów, po tym, jak firmę przejęło amerykańska przedsiębiorstwo Superior Die Set Corporation.

Miasto wyraziło zainteresowanie ofertą, ale do finalizacji transakcji nigdy nie doszło.

Jeszcze w lipcu klub odpowiedział na propozycję. W piśmie wysłanym do inwestorów zaznaczano, że “jest to godna uwagi oferta, na którą władze naszego Klubu wyrażają pozytywną opinię”. Dalej podkreślano nadzieję na pozytywne sfinalizowanie umowy, która “przyczyni się do wspaniałego rozwoju piłkarstwa bytowskiego w sposób jak najbardziej legalny i uczciwy”.

Do podpisania umowy jednak ostatecznie nie doszło, gdyż na drodze stanęły problemy w polskim ustawodawstwie. Okazało się bowiem po konsultacjach z adwokatami, że brak jest podstaw prawnych do zawarcia umowy kupna klubu przez osoby prywatne nieprowadzące działalności gospodarczej. Mimo że nie udało się zawiązać współpracy, Thomas Sobierajski zdecydował się wspierać Bytovię. Jak wówczas pisano, bez jego pomocy klub wycofałby się z rozgrywek jeszcze w czasie trwania rundy jesiennej.

Problemem były nie tylko finanse, ale również wyniki. Chociaż runda zaczęła się bardzo optymistycznie. Najpierw w pierwszej kolejce przy około dwutysięcznej publiczności na stadionie w Bytowie czarno-biało-czerwoni zremisowali 1:1 z Wisłą Tczew. W drugiej serii spotkań było jeszcze lepiej, bo “Chłopcy z Mickiewicza” pokonali rezerwy Lechii. Dalej jednak nie było już tak dobrze. Po siedemnastu meczach Bytovia znajdowała się na przedostatnim miejscu w tabeli z dorobkiem zaledwie 8 punktów, co pozwoliło “Czarnym Wilkom” wyprzedzić tylko Spartę Brodnica.

Niesatysfakcjonujące rezultaty sprawiły, że przed rozpoczęciem nowej rundy doszło do zmiany szkoleniowca. Zbigniewa Zaborowskiego, który przestał pełnić funkcję trenera jeszcze przed rozegraniem ostatniej jesiennej kolejki, zastąpił Marek Karaczun. Nie doszło jednak do zbyt wielkich roszad w składzie. Mimo trudnej sytuacji w tabeli na przełomie 1994 i 1995 roku kadra czarno-biało-czerwonych praktycznie nie została wzmocniona, co uczyniło kilka innych drużyn walczących o utrzymanie. Powód takiej sytuacji był dość prosty. Bytovia ledwo wiązała koniec z końcem. Trudno więc było na wiosnę podjąć realną walkę o ligowy byt.

Nawarstwiające się kłopoty sprawiły, że przygoda Bytovii z III ligą była wyłącznie jednosezonowa. Rozgrywki “Czarne Wilki” zakończyły na przedostatnim miejscu w tabeli z dorobkiem zaledwie 16 punktów. Optymizm i nadzieje związane z inwestorami zza oceanu przepadły. Współpraca z Thomasem Sobierajskim dobiegła końca, a wraz z nią skończył się amerykański sen, którym przez chwilę żyła bytowska piłka. Na kolejne sukcesy kibicom Bytovii przyszło czekać dekadę, ale to już historia na zupełnie inną opowieść.