polmor

Polmor – przyjaciel od wielu lat

W ramach nowego cyklu na naszej stronie będziemy śledzić, jak wygląda sytuacja wśród firm, które są sponsorami Bytovii. Na pierwszy ogień pod lupę wzięliśmy Polmor – przedsiębiorstwo pomagające nam od wielu lat.

Początki firmy Polmor sięgają 1947 roku. W 1998 roku przedsiębiorstwo przekształciło się w spółkę. Firma jest producentem konstrukcji oraz komponentów dla przemysłu kolejowego i maszynowego ze stali węglowej, nierdzewnej oraz aluminium. 90% sprzedaży stanowi export: głównie do Niemiec, Belgii, Francji, a także Danii, Włoch, Holandii, Chin i Indii. Aktualnie Polmor zatrudnia około 330 pracowników posiadających szeroką wiedzę umożliwiającą wdrażanie i stosowanie nowych technologii, materiałów oraz metod pracy.

Jak wygląda sytuacja firmy w dobie koronawirusa? – Polmor niestety nie jest wyjątkiem. Również odczuwamy pewien niepokój, jeśli chodzi o przyszłość. Mimo tego, że nasza sytuacja jest przyzwoita i na razie radzimy sobie z tym faktem, to jeżeli koronawirus potrwa trochę dłużej, to na pewno również Polmor będzie miał kłopoty. Ze względu na to, że nie jesteśmy producentem wyrobów rynkowych, ale współdziałamy z wieloma firmami, które są obecnie zamknięte. Są to firmy z Francji, Włoch, Niemiec, Belgii i wielu innych krajów, które niestety również cierpią w obecnej sytuacji – mówi prezes zarządu Bogdan Lubiński, dodając: – Życzyłbym sobie, żeby ten kryzys spowodowany z koronawirusem skończył się jak najszybciej i oby wszystkie firmy ruszyły z kopyta. Wtedy jest nadzieja, że wrócimy na ścieżkę wzrostu i będzie dobrze. Jeśli ta sytuacja będzie się przedłużała, to niestety będziemy mieli problemy.

bogdan lubińskiObostrzenia wprowadzone przez rząd są ściśle przestrzegane w firmie. – Staramy się jednak pracować w miarę możliwości normalnie. Mamy podzieloną załogę na dwie części. Jedni pracują na pierwszą zmianę, drudzy na drugą. Część pracowników pracuje zdalnie z domów. To wszystko jest dopracowane i zgrane. Wszyscy są pod telefonami. Łączymy się ze sobą i rozmawiamy. Oczywiście są obostrzenia przy wjeździe na teren zakładu. Towar wyjeżdża i wjeżdża. Zwracamy szczególną uwagę na to, kto wjeżdża. Przede wszystkim musimy mieć pewność,  że jest zdrowy. Jest to wszystko odpowiednio zorganizowane, aby ktoś przypadkiem nie przywiózł nam jakiegoś wirusa. U nas maski były cały czas dostępne w firmie, bo pewne czynności wymagają ich użycia w procesie technologicznym. Teraz jest to tym bardziej rygorystycznie przestrzegane. Jest również zachowywany ten dystans pomiędzy pracownikami. Witamy się poprzez skinienie głowy lub trącenie łokciem. Staramy się bezpośrednio nie narażać drugiej osoby na chorobę – deklaruje Lubiński.

Firma Polmor od wielu lat pomaga naszemu klubowi jako sponsor. Bytovia zawsze mogła liczyć na jej pomoc. Czy prezesowi zarządu również doskwiera brak futbolu? – Bardzo brakuje mi piłki. Szczególnie tej międzynarodowej, ale oczywiście również tej naszej bytowskiej. Oby wszystko jak najszybciej wróciło do normy, żebyśmy znów mogli oglądać mecze. Na razie jednak musimy się poddać rygorom kwarantanny i obostrzeń, żeby po prostu nie stać się ofiarą koronawirusa – tłumaczy.

Nadchodzące święta będą więc specyficzne. Rządzący zachęcają do ograniczenia kontaktu, nawet z bliską rodziną. – Święta spędzę razem z żoną, z nikim więcej. Poddajemy się tym rygorom, żeby ewentualnie nie zarazić siebie czy najbliższej rodziny. Niestety w tym roku jesteśmy zmuszeni do takiej izolacji. Musimy się jednak cieszyć tym, że jesteśmy zdrowi i mieć nadzieję, że jak najszybciej wrócimy do normalności. W tym roku będziemy musieli obdzwonić wszystkich znajomych oraz krewnych i telefonicznie życzyć im wszystkiego najlepszego, bo nie możemy spotkać się osobiście – opowiada prezes Lubiński.