#CZWARTKOWEHISTORIE / “CZĘŚĆ 3”

#CzwartkoweHistorie
Kolejna część opisująca historię Bytovii z lat 70-tych.
Autorem jest Bogdan Adamczyk!  Zapraszamy do zapoznania się z artykułem.
CZĘŚĆ 3
Cofnijmy się aż do przełomu początku lat 50/60. XX wieku. Wówczas Bytovia była za silna na ówczesną klasę B i za słaba na klasę A. Stąd po awansach następowały spadki. Efekty kolejnych sezonów były do przewidzenia. Od 1959 r. było jeszcze gorzej, bo klub na dłużej zadomowił się w niższej lidze. Po latach posuchy w seniorskiej piłce w Bytowie przyszedł bardziej udany sezon 1963/64.
W tym miejscu pozwolę sobie jednak na przypomnienie pewnej ciekawostki. Otóż do 1960 r. w Polsce obowiązywał system rozgrywek wiosna-jesień. We wspomnianym 1960 r. sezon skrócono do samej wiosny i od jesieni w kronikach piłkarskich był sezon 1960/1961, czyli tak jak jest do tej pory system jesień-wiosna.
Jednak przejdźmy już wspomnieniami do rundy jesiennej 1963 r. W seniorskim zespole coraz lepiej radzili sobie młodzi zawodnicy, którzy kilka lat wcześniej byli mistrzami i wicemistrzami województwa juniorów. Dzisiaj w piłkarskiej nomenklaturze nazwalibyśmy ich “juniorami A”.
Swoją siłę bytowiacy udowodnili podczas obchodów 20-lecia Wojska Polskiego, pokonując III-ligową Flotę Gdynia. Należy się kolejne wtrącenie do opowieści dodając, że w latach głębokiej komuny, mecze towarzyskie były nie mniej ważne od ligowych. Szczególnie jeśli mowa o dygnitarzach. Towarzyskim spotkaniom nadawano rangi obchodów świąt systemowych. Co ciekawe, organizacja takich meczów była często na wyższym poziomie niż ligowe. Mecze Bytovii przyciągały pełne trybuny kibiców. Mecze były ważnym wydarzeniem i świętem. Nie ma się co dziwić. W tamtych czasach trudno było o konkurencyjne atrakcje.
Ze służby wojskowej wrócił Jan Matuszyński, który zdobywał gole razem z Czesławem Karnickim. Próbkę strzeleckich umiejętności szczególnie tego drugiego można było poznać w kolejnym meczu towarzyskim przeciwko kadrze juniorów województwa koszalińskiego. Bytovia wygrała 6:2. Bramki dla naszego zespołu zdobyli: Czesław Karnicki – 4 oraz Edmund Saganowski i Jan Matuszyński. Wreszcie ruszyła liga. Udało się pewnie wygrać jedną z czterech grup Klasy B. Na pokonanym polu pozostawiano: Gryf Polanów, Kuter Darłowo, LZS Główczyce, LZS Potęgowo i Korab II Ustka.
Zaangażowanie niektórych piłkarzy Bytovii dzisiaj jest trudne do powtórzenia. Dobrym przykładem był Zygmunt Dampc, który odbywał służbę wojskową w Koszalinie. Aby zagrać w meczu Gryf Polanów – Bytovia przebyły cała drogę z Koszalina do Polanowa marszem uciekając na „lewą przepustkę” z jednostki wojskowej. Było to wtedy bardzo ryzykowne. Lecz się opłaciło. Odważny piłkarz wpisał się nawet na listę strzelców.
O promocji Bytovii do Klasy A decydowały dodatkowe baraże. Efektowne zwycięstwo Bytovia zaliczyła w spotkaniu z Jednością Tuczno (9:2). Autorami koncertu bramek byli Kazimierz Dankiewicz i Tadeusz Matuszyński, którzy zdobyli po 3 skuteczne trafienia oraz Czesław Karnicki, Edmund Saganowski i Sylwester Marcinkowski. Z relacji świadków wiemy, że jednym z ciekawszych meczów był pojedynek z Iskrą Białogard zakończony remisem 3:3. Gole dla Bytovii zdobyli: Stocki – 2 oraz Kazimierz Dankiewicz. Bytovia 4-zespołową grupę barażową zakończyła na 3 miejscu.
Z sukcesu mogli cieszyć się piłkarze Lechii II Szczecinek i Iskry Białogard. Wydawało się, że awansu nie będzie. Jednak dzięki fuzji słupskich drużyn Gryfa z Gwardią uwolniło się jedno miejsce w Klasie A. W reakcji łańcuchowej kolejną ligową lukę wypełnił Pogoń Połczyn Zdrój, który zajął 3 miejsce w swojej grupie barażowej.
Bytovia poczuła się pokrzywdzona. Wydział Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej Oddział Koszalin na wniosek naszego klubu, która również zajęła 3 miejsce w swojej grupie, dokooptował Bytovię do Klasy A. Decyzja związku okazała się trafna. W kolejnym następnym sezonie Bytovia udowodniła, że zasłużyła na awans zdobyty „kuchennymi drzwiami”. Wystarczyłoby zdobyć o jeden punkt więcej, by w sezonie 1964/65 wypracować miejsce na podium. To nie był jednak ten sam futbol co wcześniej w Klasie B. Ówcześni stadionowi bohaterowi zapewniali, że gra była twardsza, trzeba było walczyć o każdy centymetr trawy. Na długo w pamięci pozostał wrześniowy mecz z Piastem w Człuchowie. Co prawda wygrany przez naszą ekipę 3:1, lecz łatwo nie było. Dwóch zawodników w wyniku kontuzji musiało opuścić plac gry. Sędzia zbyt późno zaczął interweniować usuwając z boiska jednego z graczy Piasta. Gole dla Bytovii zdobyli: Jerzy Rosołek – 2  oraz szybszy od piłki Ryszard Szuster. Dobry mecz Bytovia zagrała również z Victorią Sianów wygrywając 1:0 po golu Bogdana Józefowskiego. Niestety, były również słabsze mecze. Dobra okazja na zajęcie wyższego miejsca była po meczu z nie najlepiej spisującymi się tego dnia rezerwami Gwardii Koszalin. Po golach Czesława Karnickiego udało się zachować honor remisując 2:2. Piłkarze jednak podeszli do meczu zbyt pewni siebie pamiętając wysokie jesienne zwycięstwo z Gwardią II Koszalin 4:1. Rezerwowe zespoły miały w tym sezonie słabość do Bytovii. Najefektowniejsze zwycięstwo Bytovia zaliczyła gromiąc Gryf II Słupsk 7:0.  Ostatecznie 6. miejsce beniaminka w Klasie A w sezonie 1964/1965, było optymistycznym prognostykiem na przyszłość.