#CZWARTKOWEHISTORIE #9 / “ DEKADĘ TEMU BILIŚMY SIĘ O 1 LIGĘ”

#CzwartkoweHistorie i dziewiąta część pt. “Dekadę temu biliśmy się o 1 ligę” jest kolejnym artykułem opisującym historię Bytovii na przestrzeni minionych lat. Autorem tekstów jest nie kto inny jak Bogdan Adamczyk! Zapraszamy do zagłębienia się w treść…

Dekadę temu biliśmy się o I ligę

Odkąd Drutex-Bytovię przejął Paweł Janas minęło 10 lat. Jednak ówczesne sukcesy wydają się dzisiaj jeszcze bardziej odległe. Były medalista mistrzostw świata w Hiszpanii, selekcjoner reprezentacji Polski i były trener Legii Warszawa, z którą zaliczył kilka pięknych chwil w Lidze Mistrzów otrzymał nowe zadanie. Kibice, działacze i sponsor – firma Drutex byli zainteresowani jedynie awansem do I ligi.

W pierwszym meczu nowy trener zmienił zupełnie ustawienie i taktykę. Na szpicy pozostał samotny Janusz Surdykowski. Robert Hirsz usiadł na ławkę rezerwowych. Roszady były także w defensywie. Piłkarze przez jakiś czas szukali nowego porozumienia w grze. Wykorzystywali to piłkarze Warty Poznań, którzy w pierwszych minutach przejęli inicjatywę. W efekcie Dominik Sobański zmuszony był do wyjęcia piłki z siatki. Na szczęście z czasem bytowiacy grali coraz lepiej. Dzięki bramce Mateusza Michalskiego udało się wywieźć z Poznania pierwszy punkt Janasa. Z kolei pierwsze zwycięstwo uznanego trenera przyszło już w tydzień później. Trener szybko wyciągnął wnioski i Hiru wrócił do ataku i Bytovia grała już dwoma napastnikami. Robert odwdzięczył się golem. Trafił nawet do jedenastki kolejki wg. “Piłki Nożnej”. Jednak po remisie i wygranej, trener mógł dopisać także pierwszą porażkę. Na przeszkodzie stanął Górnik Wałbrzych. Usprawiedliwieniem był fakt, że przez 30 min Drutex-Bytovia grała w dziewiątkę. Jednak to kosztowało spadek na 5 pozycję, a przecież celem było co najmniej drugie miejsce w lidze. Rozdrażnieni sytuacją bytowiacy zagrali świetny pojedynek z Zagłębiem Sosnowiec. Surdyk dał prowadzenie. Jednak nie udało się utrzymać wyniku i zakończyło się podziałem punktów. Żadna ze stron nie była z tego zadowolona. Bowiem oba zespoły miały ten sam cel. Trener wymagał od chłopców większego zaangażowania w grze ofensywnej. W rozmowach z nami nie ukrywał, że ćwiczyli na treningach “grę do przodu”, a gdy przychodzi dzień meczowy, coś się w nich się przełączało i zaczęli podawać piłkę do tyłu. To się zmieniło w Jarocinie. Drutex-Bytovia wygrała 4:1, a hat-trickiem popisał się Janusz Surdykowski. Gdyby piłka nożna była sprawiedliwą grą, to wynik mógł być jeszcze wyższy.

To był dobry prognostyk przed derbami z Gryfem Wejherowo. Zawodników nie trzeba było namawiać do walki na Wzgórzu Wolności. W ferworze zaangażowania i walki obie ekipy szybko zarobiły po jednym czerwonym kartoniku. Za to goli długo nie było. Jednak bramka w końcówce spotkania sprawiła, że cały wysiłek zawodników Drutex-Bytovii poszedł na marne. Nastroje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Tydzień później pokonaliśmy Calisię Kalisz 6:0. Później były dwa remisy z Ruchem Zdzieszowice i Rozwojem Katowice. Na szczęście wygrana 1:0 z Chrobrym Głogów i 2:0 z KS Polkowice podreperowały dorobek punktowy. Liga była jednak bardzo wyrównana i nie było łatwych meczów. A jeśli zespół miał słabszy dzień to od razu odbijało się w wyniku. Tak było w pojedynku z Polonią Bytom. Czarno-biało-czerwoni musieli uznać wyższość ekipy ze Śląska. Później po remisie w Kluczborku i wygranej UKP Zielona Góra zajmowaliśmy 5 miejsce. Już nie mogliśmy pozwolić sobie na kolejne wpadki. Presję udało się przełożyć na punkty pokonując Rakowa Częstochowa 3:0. Trener Rakowa Jerzy Brzęczek z uznaniem wypowiadał się na temat dojrzałej gry podopiecznych Pawła Janasa. Na zakończenie jesiennych zmagań zagraliśmy pierwszą kolejkę rundy rewanżowej pokonując Ostrovię 4:1.
Przerwa zimowa była bardzo intensywna. Bytowiacy rozegrali serię sparingów na obozie w Turcji oraz po powrocie do kraju. Były także zmiany kadrowe, do których już zdążyliśmy się już wcześniej przyzwyczaić.

Na pierwszy wiosenny mecz pojechaliśmy do Opola. Pojedynek był wyrównany, a miarę upływu czasu gra była coraz bardziej ostra. W efekcie Łukasz Wróbel i Michał Pietroń ujrzeli po czerwonej kartce. W konsekwencji były luki i gra była bardzo otwarta. Nasi gracze dwoili się i troili aby wywieźć cenny punkt. Tymczasem w 92 min była miła niespodzianka. Wojciech Pięta zdobył piękną bramkę dającą nam prowadzenie. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat. No i stało się to czego byśmy sobie nie życzyli. Do bezpańskiej piłki dobiegł zawodnik Odry i precyzyjnym strzałem nie dał szans na interwencję Sebastianowi Małkowskiemu. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie. Remis nie krzywdził żadnej ze stron lecz był niedosyt. Na szczęście inne drużyny również pogubiły punkty. Tydzień później po wygranej z Wartą Poznań 3:1 wróciła pewność siebie.
W dalszej części sezonu piłkarze dali nam jeszcze wiele powodów do radości. Udał się m.in. derbowy rewanż. Pokonaliśmy Gryfa Wejherowo 2:0, później w 8 dni piłkarze rozegrali 3 ważne mecze. Od tego miała zależeć czy nadal będziemy liczyć się w walce o wejście na zaplecze ekstraklasy. Plan maksimum został wykonany. Dzięki kolejnym punktom uciekliśmy rywalom w tabeli. Byliśmy wiceliderem z przewagą 5 pkt. Teoretycznie mogliśmy sobie pozwolić na wpadkę. I tak też się stała. Ulegliśmy w Katowicach Rozwojowi. Trzy gole wbił nam Robert Mandrysz, który kilka miesięcy później stał się naszym zawodnikiem. Mecz prawdy nadszedł gdy do Bytowa przyjechał lider z Głogowa. Dwie bramki Roberta Hirsza dały wygraną 2:1. Na 4 kolejki przed końcem sezonu byliśmy liderem!

Kluczowym meczem otwierającym nam drzwi do I ligi był pojedynek z Polonią Bytom. Nasza wygrana i jednoczesne potknięcie Zagłębia w tej samej kolejce sprawiło, że byliśmy już jedną nogą w wyższej lidze. Po awans jechaliśmy do Kluczborka. Jeśli chcielibyśmy być pewni sukcesu to powinniśmy tam wygrać. Jeśli byłoby inaczej to decydować miał korespondencyjny pojedynek Zagłębia z Sosnowiec z Rakowem Częstochowa. Zastanawialiśmy się czy broniący się przed spadkiem Raków będzie w stanie nawiązać walkę z mocnym Zagłębiem. Bytowiacy toczyli wyrównany bój z MKS Kluczbork. Gospodarze objęli szybko prowadzenie. Pół godziny później było 1:1. W tym samym czasie w Częstochowie również było 1:1. W końcówce MKS zdobył zwycięską bramkę. My mieliśmy wieści, że Zagłębie również przegrywa. Po zakończonym naszym meczu czekaliśmy na środku stadionu na wieści z Częstochowy. Po chwili przyszedł SMS o treści: “Raków – Zagłębie 3:1”. Mimo naszej porażki w Kluczborku cieszyliśmy się z upragnionego awansu. Była eksplozja radości. Święto kontynuowaliśmy w Bytowie. Ostatnie dwa mecze były już nieistotne. Prezes Druteksu Leszek Gierszewski przygotował fetę. Po przedostatnim meczu piłkarze przejechali przez Bytów specjalnym piętrowym autobusem. Święto trwało do późnych godzin. Był to już nas czwarty awans w równych odstępach czasowych co trzy sezony. I w ten sposób z okręgówki trafiliśmy na zaplecze ekstraklasy. Tak było 10 lat temu!