#CZWARTKOWEHISTORIE #16 / “U SIEBIE ŚWIETNIE, A NA WYJAZDACH NIEMOC CD.”
#CzwartkoweHistorie i szesnasta część pt. “U siebie świetnie, a na wyjazdach niemoc cd.” jest kolejnym artykułem opisującym historię Bytovii na przestrzeni minionych lat. Autorem tekstów jest nie kto inny jak Bogdan Adamczyk! Zapraszamy do zagłębienia się w treść…
U siebie świetnie, a na wyjazdach niemoc – ciąg dalszy
Kontynuujemy wspomnienia z sezony 2001/2002. Pamiętacie, że trwał okres, w którym wisiało jakieś wyjazdowe fatum. Do omówienia rundy wiosennej wybrałem opisy pięciu meczów. Ich wspólnym mianownikiem są remisy.
Chrobry Charbrowo – Bytovia 1:1
Bytovia: D. Misiura – P. Wilczyński, T. Mielewczyk, K. Marcholewski, M. Augustynowicz, P. Mudyń, T. Bąkowski (46 M. Łojek), R. Wolski, M. Domaszk (75 Ł. Kroll), S. Kirdzik, K. Chojnacki.
Bramka: K. Chojnacki.
Sytuacji bramkowych było niewiele. Za to akcja, którą Kamil Chojnacki zakończył golem była godna kamery. Bytowski napastnik piętą ograł obrońcę gospodarzy, a następnie dryblingiem minął bramkarza i wpakował piłkę do bramki. Do przerwy było jeszcze 15 min. W tym czasie Chrobry raz po raz nękał bramkę Dawida Misiury. Udało się jednak zachować czyste konto. Być może tę połowę zapamiętał obecny trener Bytovii Tomasz Bąkowski, który na drugą połowę już nie wyszedł. Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Gospodarze nadal posiadali przewagę. Tymczasem Krzysztof Marcholewski przejął piłkę na swojej połowie i rozpoczął 60-metrowy rajd. Niestety, zamiast podawać do lepiej ustawionego partnera, sam próbował pokonać bramkarza. Chyba był zbyt zmęczony bo uderzenie nie mogło zaskoczyć golkipera. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa i było 1:1. W samej końcówce wydawało się, że uda się ten mecz jeszcze wygrać, lecz arbiter nie uznał gola Sławomira Kirdzika.
MKS Debrzno – Bytovia 2:2
Bytovia: D. Misiura – P. Wilczyński, T. Mielewczyk, T. Lupa, M. Augustynowicz, P. Mudyń, R. Mądzelewski (74 W. Mikołajczyk) R. Wolski, S. Kirdzik, M. Łojek (36 T. Bąkowski).
Bramki: T. Mielewczyk, P. Wilczyński.
Wiedzieliśmy, że mecz w Debrznie będzie ciężką przeprawą. Gospodarze zapowiadali bowiem chęć rewanżu za nasze zwycięstwo w Pucharze Polski (3:2). Uczciwe rozumiałem ich chęć odwetu. Miałem bowiem świadomość, że w pucharowym zwycięstwie było kilka decyzji sędziego, które mógł być krzywdzące dla MKS-u. Boisko miało rozstrzygnąć, która drużyna tak naprawdę jest mocniejsza. MKS od pierwszych minut ruszył do ataków. Dawid Misiura miał pełne ręce roboty. W 23 min dopięli swego. Dalekim lobem umieścili piłkę w siatce. Wyrównanie padło po rzucie karnym egzekwowanym przez Tomasza Mielewczyka. To nie zahamowało gospodarzy. Już 2 min później po efektownej przewrotce znowu przegrywaliśmy. Po zmianie stron ekipa Roberta Andrzejewskiego prezentowała się nieco lepiej. Dzięki czemu udało się wyrównać. Dobry mecz rozegrał wracający po kontuzji Ryszard Mądzelewski.
Czarni Czarne – Bytovia 1:1
Bytovia: D. Misiura – B. Dułak, M. Augustynowicz, P. Wilczyński, T. Mielewczyk, T. Cierson (78 M. Domaszk), P. Mudyń, R. Mądzelewski (88 P. Witaszek) A. Ignatowicz (46 P. Mudyń), R. Wolski (72 Ł. Kroll), S. Kirdzik, K. Chojnacki.
Bramka: S. Kirdzik.
Do Czarnego pojechaliśmy dzień przed niechlubną rocznicą ostatniego zwycięstwa na wyjeździe. Na mecze jeździła tylko garstka kibiców. Pamiętam ten okres doskonale i kto jeszcze wierzył, że będzie lepiej. Pozwolę sobie w tym miejscu na pewne zdanie. Coś co kiedyś napisać musiałem. Otóż w minionych latach bywali kibice, którzy opowiadali ile to okrągłych lat nie opuszczali meczów Bytovii… Prawda jest taka, że ich na tamtych meczach nie było!
W Czarnem pojedynek rozpoczął się od ataków gospodarzy. Szczególnie groźne były szybkie kontry skrzydłami. Na szczęście udało się zachować czyste konto. Po przerwie nasz zespół przejął inicjatywę. Obudziły się nadzieję, że może tym razem wygramy. Na przeszkodzie jednak stanął miastecki sędzia. Niesłusznie podyktował rzut karny i Czarni objęli prowadzenie. W odwecie Sławomir Kirdzik wykorzystał idealne podanie Madziary i było już 1:1. W ostatnich minutach gospodarze byli bliscy zdobycia zwycięskiej bramki. Mimo absurdalnie długiego przedłużenia meczu wynik już nie uległ zmianie.
W tym miejscu należy wspomnieć, że był to drugi mecz pod wodzą Cezarego Kołakowskiego, który przejął zespół po Robercie Andrzejewskim.
Sparta Sycewice – Bytovia 2:2
Bytovia: D. Misiura – P. Wilczyński, T. Mielewczyk, P. Mudyń, T. Cierson, R. Wolski, W. Mikołajczyk (88 P. Witaszek), S. Kirdzik, K. Chojnacki.
Bramki: B. Dułak, P. Mudyń.
Braki kadrowe sprawiły, że do Sycewic pojechało zaledwie 12 zawodników. Mimo wszystko wydawało się, że uda się wreszcie wygrać. Niestety, po stracie gola w końcówce, zaliczyliśmy 15 wyjazdowy mecz bez wygranej. Wyrównujący gola padł w 90 minucie, a arbiter nie widział wcześniejszego faulu na naszym bramkarzu. Jak pech to pech…
Bytovia – Piast/Novena Człuchów 2:2
Bytovia: D. Misiura – T. Mielewczyk, P. Wilczyński, B. Dułak, M. Augustynowicz, T. Cierson, R. Wolski (66 Ł. Kroll), R. Mądzelewski, A. Ignatowicz (40 D. Kulas), S. Kirdzik, K. Chojnacki.
Bramki: S. Kirdzik, T. Cierson.
Człuchowianie walczyli o awans do IV ligi. Do sukcesu wystarczał im remis. Na ich potknięcie czekał Start Miastko. Niestety, i tym razem na przeszkodzie stanął sędzia. To były takie chore czasy, gdy sędziowie mogli naprawdę dużo. Po latach rozmawiałem z arbitrem – niesmak pozostał…
Sezon 2001/2002 Bytovia ukończyła na 8 miejscu. Jednak końcówka rundy wiosennej mogła nastrajać optymizmem. Oprócz wspomnianych dzisiaj remisów, były także domowe wygrane. Cezary Kołakowski rozpoczął budowę nowego zespołu. Jak pamiętamy, w następnych sezonach Bytovia była już w czołówce…