#CZWARTKOWEHISTORIE #12 / “BYTOVIA ZA JEDNEGO DOLARA”

#CzwartkoweHistorie i dwunasta część pt. “Bytovia za jednego dolara” jest kolejnym artykułem opisującym historię Bytovii na przestrzeni minionych lat. Autorem tekstów jest nie kto inny jak Bogdan Adamczyk! Zapraszamy do zagłębienia się w treść…

Bytovia za jednego dolara

W sezonie 1993/1994 r. po raz pierwszy w historii nasz klub awansował do III ligi. Zapewne wrócę jeszcze do tej chwili ponieważ osobiście pamiętam wiele wiosennych chwil ekipy Cezarego Kołakowskiego i jeszcze jesiennych pod wodzą Kazimierza Dankiewicza.
Różnica między klasą okręgową, a III ligą była ogromna. Często kluby działające dotąd tylko na lokalnym podwórku po raz pierwszy zostały rzucone na teren kilku ówczesnych województw. W przypadku Bytovii byli to rywale z województw: słupskiego, gdańskiego, bydgoskiego, elbląskiego i toruńskiego. Wiązało się to również z potrzebą zdobycia większych środków.

Słaba kondycja finansowa klubu zmusiła prezesa Andrzeja Dolecińskiego doszukania nowych źródeł pieniędzy. Pojawiły się apele w “Kurierze Bytowskim”, skierowane do dyrekcji bytowskich zakładów pracy. Zarząd klubu potrzebował wsparcia w postaci wynajmu autokaru na mecze, zakupu sprzętu, opłacenie trenerów. Byli także potrzebni wolontariusze. Należało także zapewnić lepsze warunki piłkarzom. Potrzebne były również wzmocnienia kadrowe. W lipcu 1994 r. odbyło się spotkanie władz miejskich z przedstawicielami klubu. Kilka dni później władze klubu otrzymały list intencyjny z USA od Thomasa Sobierajskiego, dyrektora generalnego firmy FCPK. Wyraził on chęć nabycia klubu. Było to pokłosie pierwszych spotkań sprzed pół roku. Miała powstać organizacja chcąca wspierać klub. Sponsor był gotowy do przeznaczenia 450-500 mln zł (według dawnej nominacji). Stadion miał być udostępniany za darmo, a środki ze sprzedaży biletów miały być dzielone pół n pół z MOSIR-em. Transakcja sprzedaży klubu miała się odbyć za symboliczną kwotę jednego dolara. W szczegółach propozycji zawarto m.in. chęć wypłacania zawodnikom premii za zdobyte punkty. Piłkarze mieli otrzymywać 250 tys. zł za remis, a za zwycięstwo dwa razy więcej. Przewidziano także środki za sam udział w meczach oraz zapewniano, że w zimowej przerwie zostaną dokonane wzmocnienia.

Po tygodniu władze klubu i miasta wyraziły chęć współpracy przystając na warunki. W zasadzie trudno byłoby taką ofertę odrzucić.
Wyjątkowo w dzisiejszych wspomnieniach nie podam żadnego wyniku. Skupię się tylko na wspomnianej umowie klubu z FCPK. W trakcie rundy jesiennej pomoc była coraz bardziej potrzebna. Liczono na sfinalizowanie umowy. Ostatecznie w listopadzie 1994 r. odbyło się spotkanie dyrektora generalnego FCPK, Thomasa Sobierajskiego i jego zastępcy Zenona Paszylka z działaczami Bytovii. Oświadczyli, że w polskim ustawodawstwie zabrakło podstaw prawnych do zawarcia umowy kupna klubu przez osoby prywatne. Mimo braku umowy FCPK wspierało piłkarzy już od września. Był to jednak dalekie od wcześniejszych wizji.

W konsekwencji roczna przygoda w III lidze zakończyła się nieuniknionym powrotem do klasy okręgowej. Było jednak kilka naprawdę fajnych pojedynków i pełne trybuny. Zapewne będzie to kolejny temat warty przypomnienia w jednym z następnych historycznych odcinków.