#CZWARTKOWEHISTORIE #8 / “ Udana połowa lat 60. ubiegłego wieku”

#CzwartkoweHistorie i ósma część pt. “Udana połowa lat 60. ubiegłego wieku” jest kolejnym artykułem opisującym historię Bytovii na przestrzeni minionych lat. Autorem tekstów jest nie kto inny jak Bogdan Adamczyk! Zapraszamy do zagłębienia się w treść…

Udana połowa lat 60. ubiegłego wieku

Pisaliśmy już o początkach lat 60. XX wieku. Był to okres zmiany pokoleniowej. Sukcesy juniorskie z końca lat 50. przynosiły efekty kilka lat później. 

W sezonie 1965/66 wywalczono upragniony awans. Jednak końcowy sukces ważył się do samego końca. Ważyły się losy Bytovii i Victorii Sianów. O ostatecznym sukcesie zadecydowała mniejsza ilość „wpadek”. Bytovia przegrała zaledwie 3 mecze i jeden zremisowała, a Victoria zaliczyła o jedną porażkę więcej. Bytovia miała na swoim koncie kilka wysokich zwycięstw. Najwyższe 7:0 zaliczyła z Czarnymi II Słupsk. Widać, że ta porażka zabolała słupszczan, bo w wiosennym rewanżu korzystając z pomocy piłkarzy pierwszego zespołu otarła nosa naszym futbolistom wygrywając 5:0. Na szczęście później było już tylko dobrze i 4 kolejne komplety punktów pozwoliły na zachowanie jednopunktowego dystansu nad Sianowem.
Po zakończonym sezonie, bytowiacy przypieczętowali swój sukces wysoką wygraną w rozgrywkach o Puchar Polski pokonując na wyjeździe LZS Potęgowo 7:1. To jednak nie był koniec pucharowych przygód. W następnej rundzie Start-Bytovia trafiła na III-ligowy Korab Ustka. Po regulaminowym czasie gry był remis 3:3. W dogrywce o jedną bramkę lepsza była Bytovia. Niestety w 1/16 finału bytowiacy musieli uznać wyższość innego III-ligowca Czarnych Słupsk przegrywając 2:3. Na otarcie łez beniaminek klasy okręgowej pokonał w meczu towarzyskim wschodnioniemiecki Lokomotiv Neustrelitz 4:2.
Inauguracja okręgówki w Bytowie nie wypadła okazale. Włókniarz Białogard był zespołem lepiej wybieganym i grającym dokładniejszymi podaniami. Mimo wszystko można było utrzymać remis, lecz szczęście sprzyjało lepszym. Najpierw bytowski bramkarz przepuścił stosunkowo słaby i daleki strzał, a później sędzia zawodów nie zauważył zagrania ręką w polu karnym gości. Szczęście dopisało za to w kolejnym meczu w Ustce, gdzie… przegraliśmy stosunkiem tylko  3 goli. Dwukrotnie od utraty gola uratowała nas poprzeczka a raz słupek. W meczu z Korabem Ustka na wyróżnienie w bytowskim zespole zasłużył jedynie K. Dankiewicz.
Przed trzecią kolejką zapadła decyzja o włączeniu do Klasy Okręgowej Victorii Sianów. Podstawą decyzji było nie tylko wycofanie się Bałtyku Koszalin. Jak się później okazało, decyzja była trafna. Victoria spacerkiem przeszła do kolejnego poziomu szczebla piłkarskiego. Już pierwszy wygrany mecz z Orłem Wałcz 4:0 dał ostrzeżenie dla innych pretendentów do III ligi.
Start-Bytovia pierwsze punkty zdobyła w Koszalinie po bramkach K. Dankiewicza i Franciszka Strzerzyńskiego. Trener Jerzy Zaniewski dokonał eksperymentalnego ustawienia. Piłkarze dokonywali szybszych i częstszych zmian pozycji z długimi przerzutami piłki na przeciwne skrzydło. Niestety, Płomień zamykając naszych piłkarzy w końcówce na jej połowie zdołał doprowadzić do remisu. Mimo wszystko panowała radość z pierwszego punktu zdobytego w Klasie Okręgowej przez Bytovię. Prasa tej klasie rozgrywkowej nadała miano III ligi. Zapomniano jednak o istnieniu mającej oficjalną nazwę Klasa Międzywojewódzka, którą nasze województwo reprezentowały szczecineckie zespoły Darzbór i Lechia. Być może dziennikarze widząc uznane firmy w klasie okręgowej, z przyzwyczajenia nazwali ja III ligą. Jednym z mocarzy naszej ligi był słupski Gryf, który był bezlitosny pokonując Bytovię 6:2. Honorowe bramki dla pokonanych zdobyli K. Dankiewicz i Jan Bajdek. Nie lada atrakcją w Bytowie był przyjazd Gwardii Koszalin. Mimo dobrej gry naszego zespołu nie udało się uszczknąć choćby punktu. Pierwsze przełomowe zwycięstwo Bytovia zanotowała bijąc Drawę Drawsko 3:0. Dwukrotnie do bramki rywala skutecznie strzelał J. Rosołek i raz F. Strzeżyński. Dzięki temu zwycięstwu Start-Bytovia opuściła czerwoną latarnię, jednak miała tyle samo punktów co zamykające tabelę Pogoń Połczyn Zdrój i Kotwica Kołobrzeg. Pojedynek 8 kolejki z tą drugą drużyną był więc wielkiej wagi. Wygrana w Kołobrzegu 2:1 wprowadziła więcej spokoju i wniosła wiarę w dalsze sukcesy. Do wielkiej sensacji doszło w Słupsku, gdzie ówczesny lider Czarni Słupsk, który miał na swoim koncie komplet punktów musiał uznać wyższość Bytovii. – Czarni byli pewni siebie. Już przed meczem podszedł do nas „Maniek” [M. Matuszyński – przyp. red.] i powiedział, że ten mecz wysoko przegramy. – wspomina K. Dankiewicz. Było inaczej. Bytovia wygrała 1:0. – Tak, to była wielka sensacja. My byliśmy przecież liderem z kompletem punktów, a Bytovia outsiderem. Ja w tym meczu nie mogłem grać, bo był układ między zarządami Bytovii i Czarnych mówiący, że gdy te dwa zespoły spotkają się ze sobą, to ja nie będę mógł grać – mówi o swoim obowiązku siedzenia na trybunach M. Matuszyński, wychowanek Bytovii grający w słupskiej ekipie.
Chyba za bardzo uwierzono we własne siły, bo rewelacja rozgrywek Victoria Sianów strzelając w Bytowie 4 gole na dwie kolejki przed zakończeniem I rundy zapewniła sobie mistrzostwo jesieni. Na pocieszenie pozostała nam  wygrana z ostatnim zespołem ligi Pogonią Połczyn Zdrój 3:0.
Rundę wiosenną sezonu 1966/67 bytowiacy grali w kratkę. Nie potrafili wygrać choćby dwóch meczów z rzędu. Za to w samej końcówce sezonu, Bytovia przegrała aż 4 gry z kolei. Pojawiło się widmo degradacji. Na decydujący o utrzymaniu się w lidze mecz Start-Bytovia wybrała się do Połczyn Zdroju. Na zwycięstwo dawało miejsce w gronie ligowców, a Pogoń w przypadku wygranej musiał oczekiwać wieści z innych boisk. Po twardej i zaciekłej walce pojedynek zakończył nasz hokejowym wynikiem. Nasz zespół wygrał 6:4.
Sezon 1966/67 Start-Bytovia zakończyła na 9 pozycji. Ówczesna klasa okręgowa, była czwartym poziomem rozgrywek w kraju. Najważniejsze, że udało się utrzymać w silnej lidze i kibice mogli liczyć na kolejny atrakcyjny sezon.