Seniorzy
#CZWARTKOWEHISTORIE / “TO BYŁA NAJLEPSZA WIOSNA”
#CzwartkoweHistorie i część pt. “To była najlepsza wiosna” jest kolejnym artykułem opisującym historię Bytovii na przestrzeni minionych lat. Autorem tekstów jest nie kto inny jak Bogdan Adamczyk! Zapraszamy do zagłębienia się w treść “Najlepszej wiosny..”!
TO BYŁA NAJLEPSZA WIOSNA
Nie jest nowością sytuacja, w której przychodzi nam odkładać wiosenne mecze na później. Podobna sytuacja miała również miejsce w sezonie, w którym wywalczyliśmy upragniony awans. Co prawda pierwszy mecz się odbył ale kolejne były przekładane. Było to w marcu 2005 r. Drutex-Bytovia podobnie jak dzisiaj była liderem klasy okręgowej. Trwała zacięta rywalizacja o awans z Pogonią Lębork. Nadzieje były także w Czarnem. W styczniu 20-osobowa kadra trenowana przez Waldemara Walkusza trenowała na tyle intensywnie, że gdy odwiedziłem ich po 4 dniach obozu w Lęborku, widziałem sportowców oblanych potem po wielogodzinnych treningach. Zawodnicy dostali taki wycisk, jakiego pewnie do tej pory jeszcze nigdy nie doświadczyli. Jednak po zapoznaniu się z dziennym planem zajęć zrozumiałem, że mieli prawo do zmęczenia. Codziennie mieli po 3 jednostki treningowe. Wyczerpujące poranne biegi z trenerem lekkoatletów Dariuszem Nawrockim, później były istne tortury na sali, a pod wieczór treningi indywidualne. Ciekawe były także te z udziałem bramkarzy. Większość naszych piłkarzy po raz pierwszy brało udział w tego typu obozie sportowym. Część z nich dopiero tam odbyła zajęcia taktyczne. Na przedsezonowej konferencji prasowej prezes i trener zgodnie mówili, że jedynym celem jest awans. Aby to się udało dokonano kolejnych wzmocnień. Kadrę uzupełnili Jarosław Kierszka ze Startu Łeba, Witold Kobiella z Kaszubii Studzienice i powracający po półtorarocznej przerwie od piłki były piłkarz Pogoni Lębork Tomasz Pietrasik.
Runda wiosenna na długo pozostanie w pamięci historyków słupskiego podokręgu. A to za sprawą passy Drutex-Bytovii, która odniosła 14 zwycięstw z rzędu! Należy dodać, że były to przekonywujące wygrane. Choć trochę trwało zanim podopieczni Waldemara Walkusza mogli się rozkręcić. Już druga kolejka była odwołana z powodu śmierci Papieża Jana Pawła II, a trzecia nie odbyła się, bo Słupia Kobylnica nie dojechała.
W końcu liga odzyskała rytm i z meczu na mecz było coraz lepiej. Każdy z siedmiu kolejnych pojedynków kończył się przewagą co najmniej trzech goli. Okazję do podreperowania bilansu strzeleckiego mieli Roman Cech i Kamil Chojnacki, który w jednym meczu potrafił zdobyć 4 gole. Należy wspomnieć przynajmniej wygrane z Wybrzeżem Objazda 6:0, Prime Food Brdą Przechlewo 5:0 i Błękitnymi Główczyce 8:1.
Przewaga przodującej Drutex-Bytovii rosła z tygodnia na tydzień, bo rywale gubili punkty. Jednak kluczowe znaczenie miał mieć dopiero pojedynek z Pogonią Lębork. Bytowiacy nie zawiedli i niesieni dopingiem 300 kibiców, którzy przyjechali do Lęborka, pokonali Pogoń 2:1. Dzięki temu mając 7 pkt. przewagi nad Czarnymi Czarne i 8 nad Pogonią Lębork byliśmy już jedną nogą w IV lidze. Tylko kataklizm mógłby spowodować, że moglibyśmy nie osiągnąć celu.
Tydzień później po bezpośrednim remisie naszych rywali przewaga nad nimi wzrosła do 9 i 10 pkt. Ostatecznie w matematycznych rozrachunkach promocja do IV ligi została zapewniona po meczu z Karolem Pęplino. Wynikiem 7:0 piłkarze udowodnili, że byli wtedy najlepszym zespołem w historii słupskiej klasy okręgowej. Po ostatnim gwizdku sędziego na boisku trwała feta. Kibice zwariowali ze szczęścia. Marzenie o IV lidze w Bytowie stało się faktem. Piłka z tego meczu przez długie lata leżała na mojej półce. Patrząc na nią wspominałem wielki dzień, w którym mój strój i aparat fotograficzny ociekały szampanem.
W następnym spotkaniu ze Startem Miastko przygotowano oficjalną fetę.
Po 14 wiosennych zwycięstwach zostało jedno spotkanie z Czarnymi Czarne (zdjęcia z tego meczu). Choć główny cel osiągnęliśmy, to chcieliśmy zakończyć rundę z kompletem zwycięstw. Na przeszkodzie stanął jednak sędzia. Po serii żółtych kartek, nie uznaniu gola i zaliczeniu nieprawidłowej bramki dla Czarnych grupa bytowskich kibiców wtargnęła na boisko. Wcześniej z ławki rezerwowych Drutex-Bytovii sędzia usunął naszego trenera Waldemara Walkusza, w którego miejscowi rzucili butelką. Po meczu obserwator Edward Heldt powiedział: – Czarni zdobyli drugiego gola ze spalonego. W tej samej wypowiedzi dodał, że sędzia powinien uznać bramkę dla bytowiaków. Nic więc dziwnego, że kibice nie byli mu przychylni. Wynik ostatniego spotkania nie zmienił jednak naszej sytuacji w tabeli. Została jednak skrzywdzona Pogoń Lębork, bo zamiast nich o baraże grali Czarni Czarne. Wynik ostatniego meczu nie zmniejszył naszej radości z awansu do IV ligi.
Runda wiosenna na długo pozostanie w pamięci historyków słupskiego podokręgu. A to za sprawą passy Drutex-Bytovii, która odniosła 14 zwycięstw z rzędu! Należy dodać, że były to przekonywujące wygrane. Choć trochę trwało zanim podopieczni Waldemara Walkusza mogli się rozkręcić. Już druga kolejka była odwołana z powodu śmierci Papieża Jana Pawła II, a trzecia nie odbyła się, bo Słupia Kobylnica nie dojechała.
W końcu liga odzyskała rytm i z meczu na mecz było coraz lepiej. Każdy z siedmiu kolejnych pojedynków kończył się przewagą co najmniej trzech goli. Okazję do podreperowania bilansu strzeleckiego mieli Roman Cech i Kamil Chojnacki, który w jednym meczu potrafił zdobyć 4 gole. Należy wspomnieć przynajmniej wygrane z Wybrzeżem Objazda 6:0, Prime Food Brdą Przechlewo 5:0 i Błękitnymi Główczyce 8:1.
Przewaga przodującej Drutex-Bytovii rosła z tygodnia na tydzień, bo rywale gubili punkty. Jednak kluczowe znaczenie miał mieć dopiero pojedynek z Pogonią Lębork. Bytowiacy nie zawiedli i niesieni dopingiem 300 kibiców, którzy przyjechali do Lęborka, pokonali Pogoń 2:1. Dzięki temu mając 7 pkt. przewagi nad Czarnymi Czarne i 8 nad Pogonią Lębork byliśmy już jedną nogą w IV lidze. Tylko kataklizm mógłby spowodować, że moglibyśmy nie osiągnąć celu.
Tydzień później po bezpośrednim remisie naszych rywali przewaga nad nimi wzrosła do 9 i 10 pkt. Ostatecznie w matematycznych rozrachunkach promocja do IV ligi została zapewniona po meczu z Karolem Pęplino. Wynikiem 7:0 piłkarze udowodnili, że byli wtedy najlepszym zespołem w historii słupskiej klasy okręgowej. Po ostatnim gwizdku sędziego na boisku trwała feta. Kibice zwariowali ze szczęścia. Marzenie o IV lidze w Bytowie stało się faktem. Piłka z tego meczu przez długie lata leżała na mojej półce. Patrząc na nią wspominałem wielki dzień, w którym mój strój i aparat fotograficzny ociekały szampanem.
W następnym spotkaniu ze Startem Miastko przygotowano oficjalną fetę.
Po 14 wiosennych zwycięstwach zostało jedno spotkanie z Czarnymi Czarne (zdjęcia z tego meczu). Choć główny cel osiągnęliśmy, to chcieliśmy zakończyć rundę z kompletem zwycięstw. Na przeszkodzie stanął jednak sędzia. Po serii żółtych kartek, nie uznaniu gola i zaliczeniu nieprawidłowej bramki dla Czarnych grupa bytowskich kibiców wtargnęła na boisko. Wcześniej z ławki rezerwowych Drutex-Bytovii sędzia usunął naszego trenera Waldemara Walkusza, w którego miejscowi rzucili butelką. Po meczu obserwator Edward Heldt powiedział: – Czarni zdobyli drugiego gola ze spalonego. W tej samej wypowiedzi dodał, że sędzia powinien uznać bramkę dla bytowiaków. Nic więc dziwnego, że kibice nie byli mu przychylni. Wynik ostatniego spotkania nie zmienił jednak naszej sytuacji w tabeli. Została jednak skrzywdzona Pogoń Lębork, bo zamiast nich o baraże grali Czarni Czarne. Wynik ostatniego meczu nie zmniejszył naszej radości z awansu do IV ligi.