Stawski: Jesteśmy na etapie budowy
– Nie chciałbym, żeby mecz z Lechią wywrócił sztabowi wszystko do góry nogami. Muszę do tego spotkania podejść spokojnie – mówi trener Adrian Stawski po porażce w sparingu.
Po spadku do II ligi można było założyć, że nastąpią spore zmiany w naszym klubie. W Bytovii doszło jednak do istnej rewolucji kadrowej. – Można powiedzieć, że 99% zespołu zostało wymienione, bo mówię o ludziach, którzy grali. Został tylko Krzysiu Bąk, Arsen Procyszyn, z którym jeszcze rozmawiamy, a też grał mniej i nasi młodzi zawodnicy. Muszę powiedzieć kibicom, że klub starał się zostawić jednego czy drugiego piłkarza, ale niestety nasze możliwości finansowe na to nie pozwalały. Nawet zespoły z III ligi, jak Radunia Stężyca, zaoferowały dużo, dużo większe kontrakty niż my mogliśmy. Nie jest więc tak, że my nie chcieliśmy zostawić tych graczy – tłumaczy trener.
Zupełnie nowa Bytovia zagrała w sobotę pierwszy sparing. Niestety, nasza drużyna przegrała aż 1:7. – Do Cetniewa pojechaliśmy po to, aby zobaczyć jakie mamy mankamenty. Lechia jest zespołem, który za tydzień gra już w Superpucharze Polski i jest w momencie “wyświeżania” piłkarzy. Rozmawiałem z trenerem Stokowcem i dowiedziałem się, że są już w prawie 100% gotowi do meczów o stawkę. Dobrym przykładem jest też Piast Gliwice, który rozbił wczoraj w sparingu Miedź Legnica też 7:1. A Miedź na pewno jest wyżej notowaną ekipą niż my, choć też jest w przebudowie. Nie ma takiego czarodzieja, który w 3 dni zrobi zespół, zagra z Lechią i wygra bądź z nią zremisuje. Lechia jest jeszcze lepszą drużyną, bo się wzmocniła. Wrócił Peszko i też nam strzelił 2 gole – mówi Stawski.
W ciągu kilku ostatnich dni zakontraktowaliśmy wielu piłkarzy. Drużyna dopiero się poznaje i na efekty treningów należy poczekać. – W takim składzie jak wyszliśmy na mecz z gdańszczanami trenowaliśmy od 3 dni. Nie robiliśmy jeszcze stałych fragmentów gry, po których też niestety straciliśmy bramki. Nie da się w takim krótkim czasie wszystkiego zrobić. Teraz we wtorek mamy badania wydolnościowe. Musimy zobaczyć na jakim poziomie są ci chłopcy, bo nie wiem jak wcześniej trenowali nasi nowi piłkarze, szczególnie ci z niższych lig. Musimy to sprawdzić. Należy dowiedzieć się, jak pracować z tymi chłopakami. Bo nie chodzi o to, że wdrożę obciążenia takie, jakie mają pierwszoligowcy i po tygodniu ja nie będę mógł pozbierać zawodników z łóżka, bo będą zajechani. Te badania są ważne, myślę, że koło czwartku będę miał wyniki i dowiem się, w jakim iść kierunku. Poza tym wiadomo, że jak jest całkowicie nowy zespół, to naturalne jest, że piłkarze nie rozumieją się jeszcze tak, jak powinni. Muszę uspokoić kibiców. Jest potencjał w tych chłopakach. Były akcje, które wyglądały dobrze, potrafiliśmy umiejętnie wychodzić spod pressingu. Potrafiliśmy zagrać jak z zespół z jakością, na jeden, dwa kontakty. Zdarzyło się jednak tak, że popełnialiśmy błędy przy wyprowadzeniu i ci młodzi chłopcy muszą wiedzieć, że na poziomie centralnym nie można grać tak, jak choćby w III lidze. Tam może uda się kiwnąć na własnej połowie i zrobić przewagę, ale jak się gra z klasowym rywalem i straci się tam piłkę, to wiadomo czym to się kończy. I tak też było w tym sparingu. Po to jednak graliśmy z takim rywalem, żebyśmy zobaczyli to coś, czego nie dałoby się zauważyć podczas sparingu dajmy na to z zespołem z okręgówki. Wynik rzeczywiście jest za wysoki, bo niektóre bramki były kuriozalne i Lechia nas podłapała. To co miała po prostu z zimną krwią wykorzystała – wyjaśnia bytowski szkoleniowiec.
Mimo wysokiej porażki nikt w klubie nie załamuje rąk. Wręcz przeciwnie. – Nie chciałbym, żeby mecz z Lechią wywrócił sztabowi wszystko do góry nogami. Muszę do tego spotkania podejść spokojnie. Dlatego też, stojąc przy boku linii, praktycznie nie reagowałem. Chciałem zobaczyć jak ten zespół z marszu reaguje na wydarzenia boiskowe, jak się ustawia i jak to wszystko wygląda. Podejrzewam, że nigdy nie pracowałem tak ciężko, jak teraz będę musiał nad organizacją gry, taktyką, stałymi fragmentami gry. Cieszę się, że w meczu z Lechią zauważyłem tyle mankamentów, bo teraz wiem w czym jest problem, a co było dobre, bo też dostrzegłem takie aspekty – objaśnia.
Przed czarno-biało-czerwonymi kolejne sparingi, ale już pod koniec lipca zagramy pierwszy mecz ligowy na wyjeździe z Elaną Toruń. – Jesteśmy na etapie budowy, mamy ledwie 3 tygodnie do rozgrywek. Jest to bardzo krótki czas na to, aby wszystko fajnie funkcjonowało. Będziemy trenować i pracować nad tymi elementami, które są możliwe dopiero, kiedy zbuduje się drużyna. Na pewno dojdzie do nas napastnik, ktoś na pozycję numer 10 i bramkarze. Będziemy zapraszać do nas ludzi i szukać tych najlepszych. Oczywiście takich, na których nas po prostu stać – mówi Adrian Stawski.