Środy z historią: Zielono nam

Graliście kiedyś na boisku, na którym było więcej piasku niż trawy? Jeśli tak, to wyobraźcie sobie, że na początku XXI wieku w takich warunkach swoje mecze rozgrywała Bytovia. Przez lata nasz stadion przeszedł wiele zmian, które doprowadziły go do obecnego stanu. Zapraszamy na kolejny odcinek “Środy z historią”.

W 2002 roku po prawie dwóch latach renowacji murawy nastąpiło jej otwarcie podczas meczu o Puchar im. Kazimierza Marciniaka pomiędzy Bytovią a Lechią Gdańsk. Na jednym ze zdjęć widać moment otwarcia. Murawa była jak dywan. Przyznacie, że po pierwszym firmowym koszeniu boisko wyglądało imponująco. Ale na krótko. Były problemy z utrzymaniem trawy.

Piłkarze wrócili na piaszczyste boczne boisko. Gra na nowej trawie była znowu zakazana. Ogrodnictwo to ostatnia rzecz, na której się znam, jednak wiem, że trawa potrzebuje wody, wody i jeszcze raz wody, a do tego nawóz, napowietrzanie, koszenie i wałowanie. Z tymi czynnościami często były problemy. W zasadzie to było zarzewie wiecznego konfliktu na linii klub – MOSiR. Gdy piłkarze wrócili na trawę zastali ją zagrzybioną z wypalonymi plackami…

Po latach dowiedzieliśmy się, dlaczego obawiano się wałowania ciężkim sprzętem. Pod boiskiem biegła kanalizacja. Była pokryta deskami a na nich piasek i murawa. Później podczas treningu jeden z zawodników biegnąc, wpadł do… dziury. Woda podmyła grunt, deski zgniły i mogło się to skończyć tragicznie. Dół zasypano, bo zbliżał się mecz. Dopiero później dokonano prawdziwej renowacji murawy.

Wróćmy jednak do początku XXI wieku. Były problemy z wodą. Po prostu program oszczędności H2O na obiekcie… Dochodziło więc do tego, że prosiliśmy straż pożarną o zalewanie boiska wodą. W 2005 roku rozebrano część drewnianych ławek w miejscu, gdzie dzisiaj jest trybuna VIP. Krzysztof Sławski (był prezesem w rundzie wiosennej) – załatwił – o ile dobrze pamiętam coś około 200 krzesełek. Trochę to trwało, zanim nauczono się montować kołki w starym betonie.

Na jedno można było za to zawsze liczyć – krawężniki regularnie były malowane na biało! A skoro już jesteśmy przy krawężnikach, to delegaci PZPN-u kazali zlikwidować te, które dzieliły bieżnię od boiska. Mogły być niebezpieczne. Okazało się, że nie było sprzętu na ścięcie twardych poniemieckich krawężników. Ich demontaż w tamtych czasach był niemożliwy. Wiązałoby się to z poważnymi inwestycjami, a przypomnijmy sobie, że nie było pieniędzy nawet na wodę…

Po montażu pierwszych krzesełek i grze piłkarzy w IV lidze rosły wymogi PZPN-u. Zamontowano więc kolejne krzesełka i tzw. klatkę dla gości w pobliżu Domku Piłkarza. Wykorzystano fragmenty ogrodzenia z kortów. To akurat nigdy nie wyglądało ładnie. Wymieniono za to fragmenty znacznej części pozostałego ogrodzenia między trybunami a bieżnią. Powoli, powoli na stadionie zbliżała się cywilizacja. Tymczasem już kiełkowało marzenie o pierwszym boisku ze sztuczną murawą w regionie.

W 2009 roku zrealizowało się nasze marzenie. Blisko 7 lat wcześniej po raz pierwszy mieliśmy okazję zagrać sparingi na sztucznej murawie. Po raz pierwszy na obiekcie Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Na początku uważano to, za coś niemożliwego, tym bardziej że odwlekana decyzja o budowie sprawiła, że mierzyliśmy się z nowymi cenami.

Wartość takich inwestycji w dwa/trzy lata wzrosła dziesięciokrotnie. Producenci “wyczuli” potrzebę na Orliki i to wykorzystywali. W Bytowie, gdy już ruszyły procedury, naciskaliśmy, aby było to pełnowymiarowe boisko. Dawniej miało minimalną długość. Aby dopuścić boisko do ligowych potrzeb, trzeba było je wydłużyć, a do tego należało zebrać niezły kawałek skarpy.

Przeszkód nie brakowało. Dyrektor miał nawet pomysł, aby boisko miało wymiar jedynie wielkości Orlika. Ustawiając je w poprzek. To zapewne zaoszczędziłoby skarpę i kilka drzew, ale nie zaspokoiłoby potrzeb. Ostatecznie po wielu negocjacjach na linii klub – władze miasta – MOSiR – PZPN udało się dokończyć inwestycję i mogliśmy cieszyć się z nowego potrzebnego obiektu. Na łamach bytovia.pl napędzałem potrzebę posiadania takiego boiska. Ważną rolę w realizacji projektu odegrali Janusz Wiczkowski, Rafał Gierszewski oraz nowy burmistrz Ryszard Sylka.

W 2009 roku miało miejsce jeszcze inne wydarzenie, które wielokrotnie wspominamy – budowa dodatkowych trybun na mecz Drutex-Bytovia – Wisła Kraków. To wydarzenie bez precedensu. Postępy przygotowań do meczu osobiście doglądał finansujący je prezes Drutex SA Leszek Gierszewski. Z mojej perspektywy jako ówczesnego prezesa klubu wiedziałem, że mieliśmy do czynienia z historycznym doświadczeniem. Przez dwa tygodnie “latałem” z Kuriera do Druteksu i na stadion i tak w kółko, a wieczory spędzałem przed monitorem, projektując kolejne banery. Udekorowaliśmy nimi całe miasto. Starcie z “Białą Gwiazd” to jednak historia na inną opowieść 

Bogdan Adamczyk

Foto: Alicja Zaborowska, Bogdan Adamczyk.