Środy z historią: Pierwsze kroki w I lidze

Prawie sześć lat temu zawodnicy oraz trenerzy Drutex-Bytovii przyjechali na bytowski rynek w piętrowym autobusie, aby wspólnie z kibicami świętować awans na zaplecze ekstraklasy. Kilkanaście tygodni później “Czarne Wilki” rozegrały pierwszy mecz w I lidze. W kolejnym odcinku cyklu: “Środy z historią” przypomnimy Wam, jak wyglądały pierwsze kroki Bytovii na tym poziomie rozgrywkowym.

Dzień Dziecka w 2014 roku był dla bytowskich kibiców wyjątkowy. Całe miasto oszalało z radości po historycznym awansie podopiecznych Pawła Janasa do I ligi. Po tryumfalnym wjeździe na miejski rynek późnym czerwcowym popołudniem, zawodnicy weszli na scenę i mogli celebrować sukces. Na uroczystości pojawił się były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Michał Listkiewicz, a całą galę prowadził znany dziennikarz TVP Michał Zawacki. Tego dnia Bytów świętował, a piłkarze byli bohaterami.

– Feta na rynku była po meczu z UKP Zielona Góra. Pamiętam jednak wcześniejszy mecz, w którym zapewniliśmy sobie awans z MKS-em Kluczbork. Wtedy przegraliśmy, ale nasi rywale również się potknęli. Pamiętam, że staliśmy na boisku z telefonem Łukasza Kowalskiego i odliczaliśmy czas do końca meczu Błękitnych Stargard. Gdy dowiedzieliśmy się, że przegrali i to dało nam awans, to śpiewy w szatni trwały bardzo długo, a w drodze powrotnej autobus był wesoły – opowiada po latach Mateusz Oszmaniec.

Po pewnym czasie trzeba jednak było ochłonąć i wrócić do rzeczywistości. Czekał nas przecież pierwszy sezon w I lidze. Było jasne, że łatwo nie będzie, ale wszyscy wierzyli w ogromne doświadczenie trenera Pawła Janasa, który przecież przed laty był selekcjonerem reprezentacji Polski.

Latem zespół z Bytowa wzmocniło kilku zawodników znanych z boisk Ekstraklasy. Tacy piłkarze, jak: Krzysztof Bąk, Marcin Kikut, Piotr Kuklis, Marko Bajić czy Daniel Gołębiewski razem rozegrali ponad 600 meczów w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Wydawało się więc, że Drutex-Bytovia ma kadrę i możliwości, dzięki którym jest w stanie namieszać nawet w czołówce I ligi.

Minął okres przygotowawczy i nadszedł w końcu długo wyczekiwany pierwszy mecz na zapleczu Ekstraklasy. Naszym rywalem była Wisła Płock. – To były moje pierwsze kroki w Bytovii, bo trafiłem do klubu zaledwie kilka tygodni wcześniej. Mecz z Wisłą był pierwszym spotkaniem dla naszego klubu w I lidze. Na obozie we Wronkach Wisła okazała się lepsza w sparingu, ale najważniejsze są mecze ligowe i tu już my byliśmy lepszym zespołem. Udało mi się w tym spotkaniu strzelić gola, wiec można powiedzieć, że debiut marzenie: 3 punkty i bramka – wspomina Krzysztof Bąk.

Spotkanie z Wisłą przyciągnęło sporą grupę kibiców na bytowski stadion. Fani byli ciekawi pierwszego meczu Bytovii w I lidze. Spotkanie lepiej otworzyli goście, którzy już w 12 minucie objęli prowadzenie po golu Krzysztofa Janusa. Nieco ponad 20 minut później sympatycy “Czarnych Wilków” mogli obejrzeć pierwsze, historyczne trafienie zawodnika Drutex-Bytovii na zapleczu Ekstraklasy. Na listę strzelców wpisał się Janusz Surdykowski.

Chwilę po przerwie goście znów wyszli na prowadzenie po bramce Filipa Burkhardta, który cztery lata później również będzie zdobywał bramki przy Mickiewicza 13, ale już jako gracz w czarno-biało-czerwonej koszulce. Oprócz popularnego “Burego” barwy Wisły reprezentował także inny zawodnik, który w poprzednim sezonie występował w naszym klubie. Był to Fabian Hiszpański, który jako młody 20-letni boczny obrońca lub skrzydłowy był jednym z lepiej zapowiadających się piłkarzy Wisły. Zresztą on zaliczył też asystę w tym meczu.

– Wspominając mecz z Wisłą Płock, pamiętam, że było to duże wyzwanie organizacyjne dla naszego klubu, ale też okazały się to wielkie emocje dla nas, zawodników. Pamiętny mecz i bardzo emocjonujący, bo dwukrotnie przegrywaliśmy, a udało nam się w tym ciężkim boju wygrać. Pamiętam, że w tamtym czasie pierwsze skrzypce w Wiśle grał Filip Burkhardt. Udało nam się jednak dobić przeciwnika. Po meczu ogromnie się cieszyliśmy, bo niewiele osób wierzyło, że będziemy mogli zdobywać punkty w I lidze – opowiada dalej popularny “Oszman”.

Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Drutex-Bytovii 3:2. Gola na wagę zwycięstwa zdobył Robert Hirsz. – Graliśmy z Wisłą sparing w czasie okresu przygotowawczego. Przegraliśmy wtedy 0:3. Nagraliśmy sobie ten mecz. Pamiętam, że go dokładnie analizowałem, żeby w lidze nie było powtórki z rozrywki, tym bardziej, że graliśmy z nimi pierwszy mecz. Tak się jednak dogadaliśmy, żeby zagrać ten sparing. Byliśmy wtedy na obozie przygotowawczym we Wronkach i zagraliśmy tam to spotkanie. W lidze to Wisła była zdecydowanym faworytem. Dla nas było to wówczas duże przeżycie. Pierwszy mecz I ligi w Bytowie. Doskonale go pamiętam. Przeciwko nam grał m.in. Filip Burkhardt, którego grę wtedy bardzo mocno analizowałem, bo był jednym z najlepszych zawodników Wisły Płock – opowiada trener Adrian Stawski, który wówczas był asystentem Pawła Janasa.

Dalsza część sezonu nie była aż tak udana. Po rundzie jesiennej Bytovia zajmowała 14. miejsce w ligowej tabeli. Zawodnicy z doświadczeniem tacy jak Kuklis, czy Kikut niestety nie spełnili pokładanych w nich oczekiwań. Obaj wspomniani zawodnicy przez większość czasu spędzonego w Bytowie niestety leczyli kontuzje, zamiast grać w piłkę. Jednym z piłkarzy, którzy tamtej jesieni prezentowali dobry poziom, był Krzysztof Bąk, który po latach wspomina: – Zdecydowanie były to trudne początki w I lidze. Mimo że mieliśmy drużynę złożoną z doświadczonych zawodników, to była to bardzo ciężka runda, w której zrobiliśmy dużo mniej punktów, niż zasługiwaliśmy.

W marcu 2015 roku z drużyną pożegnał się Paweł Janas, który wprowadził zespół na zaplecze Ekstraklasy. Na jego miejsce zatrudniono Tomasza Kafarskiego. Pochodzący z Kościerzyny szkoleniowiec wprowadził swój styl gry i uratował zespół przed spadkiem z I ligi. Chociaż początki nie należały do najłatwiejszych, to Bytovia na drugim poziomie rozgrywkowym spędziła aż pięć sezonów. W poprzednim roku w dramatycznych okolicznościach czarno-biało-czerwoni pożegnali się z I ligą. Mamy jednak nadzieję, że jest to tylko chwilowy rozbrat z zapleczem Ekstraklasy i już wkrótce tam wrócimy.